środa, 11 października 2017

Syndrom półfausta i chwile wytchnienia.

W internacie, podziębiona.



Hej.

Ta chmura jest czymś niesamowitym, tak samo jak kolor zachodzącego nieba przez nią się przedzierający.
Kolor oświadczający koniec kolejnego dnia, którego od mojego ostatniego zaglądnięcia tutaj... No cóż, skończyło się ich wiele. Niesamowite, jak 2017 ucieka mi przez palce. Jestem w drugiej klasie liceum o profilu biologiczno-chemicznym, a dni "złego umysłu" z ostatniego postu przerodziły się w mini kryzys egzystencjalny, którego nie potrafię sama sobie wytłumaczyć.

Poszłam na biochem, bo lubię znać przyczynę, jeśli znam skutek. Życie to skupisko skutków, a ja chciałam znać jego przyczynę. Właśnie to umożliwiła mi biologia i chemia. Będąc na tym kierunku już ponad rok, mogę stwierdzić, że jednak nie tak to do końca wygląda. Jest dużo materiału i czasem brak jakichkolwiek sił, wstępuje również rezygnacja, jak się słyszy o poziomie trudności. I w sumie tak ten czas leci - przepełniony stresem i brakiem odpowiedzi na pytanie o to, dokąd tak właściwie pędzę.

 Mam pewną obsesję na punkcie ciągu przyczynowo-skutkowego i kontroli nad tym, co mnie otacza, czego biologia i chemia nie potrafią wytłumaczyć. Panikuję - chcę znać odpowiedź. Wszystkie odpowiedzi. Właśnie to powoduje, że czuję się jakby wstępował we mnie mój wewnętrzny Faust, powodując we mnie syndrom półfausta.

Czemu półfausta?

Nie podpisałam z nikim cyrografu, co uniemożliwia mi bycie w stu procentach Faustem, jednak tak samo jak Faust odczuwam nienasycenie życiem, bo jedynym, co zdobywam jest wiedza, a nie mądrość.

Czas stał się moim przeciwnikiem, zwłaszcza jego prędkość i uczucie mi towarzyszące, że marnuję swoją młodość nad bezsensownymi rzeczami. Dobra, może nie bezsensownymi, ale tak mało istotnymi z punktu widzenia absolutu, że przeczucie, że tak będzie wyglądać moje życie zżera mnie od środka i paraliżuje rzeczywistość...

Ale było też kilka lepszych chwil.

Zrozumiałam, że muszę znaleźć balans między nauką a moimi zainteresowaniami, żeby nie zwariować.

Wróciłam do rysowania.
Do pisania.
Do tworzenia.
Do szukania inspiracji, którą można zarażać innych. Do szukania złotego środka na ten cały zamęt.

I choć jest ciężko, to wciąż staram się odnaleźć spokój w samej sobie.




Na moim kanale na youtube mam "przerywniki", które stworzyłam z myślą o osobach, które, tak jak ja, potrzebują wektora, który ich poprowadzi do spokoju. 





Serdecznie zapraszam na mój wattpad, instagram oraz kanał na YT.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz